wtorek, 11 października 2011

Złe wspomnienia

Złe wspomnienia to niebezpieczna mgła na grzęzawiskach, i chmara komarów w bardzo gęstym lesie.



Nie mogę na siebie liczyć.

poniedziałek, 10 października 2011

de-wa

Fonetyczny zapis dogaduje się z transkrypcjami tybetańskimi i wszystko idzie równo za rączkę, tylko ja czuję powoli, że nogi się uginają pode mną. Po nocach śni mi się kaligrafia...

Budzę się rano i biegnę przez mgłę, szybkimi cięciami przecinam mgłę, przez chwilę roztacza się niezdecydowana, po chwili w końcu kłębi się znów w nieprzerwaną całość. Gęstnieje i gęstnieje, aż czyni ze swojej mglistej osobowości mur dla mnie nie do przebicia, ciężki orzech do zgryzienia. Można spytać, dlaczego tak się dzieje, odpowiedź jest bardzo prosta. Po prostu Kraków to dziura w ziemi, otchłań, w której zapadają się najcięższe rodzaje powietrza, a zwłaszcza najcięższe rodzaje myśli.

Najgorsza jest pobudka, gdy nie biegnę. Leżę i widzę miejsce, w którym nie wiem, czy chcę być. Nie jest to konkretna niechęć czy chęć, ale niezdecydowanie pachnące mi wstrętną lukrecją. Chcesz nowości, ale chcesz starości. Chcesz tamtego, ale chcesz to. I potem okazuje się, że masz, co masz, a nie wiesz, jak to reformować, jak znaleźć w sobie siły, nie ma żadnego backupu.

Potrzebuję tego, co właściwe, oraz tego, co związane z formą IX mojej osobowości, tą pokrywającą warstwę X, ukrytą pod warstwą VIII. Tam są różne konstrukty, koncepcje na temat tego, jak co powinno wyglądać. Tamto miejsce najbardziej podlega niewiadomej, a także polega na mnie.

środa, 5 października 2011

czasem piszę

czasem piszę SZCZERZE i zapisuję to w wiadomościach sms, w katalogu "drafts".

Są chwile samotności, gdy czuję się jakaś przymuszona do przemilczania różnych rzeczy w życiu, mam potrzebę iść na jakiś mały koniec świata i krzyczeć. Znasz takie miejsce?

Mam serdecznie dość tych głupich rozmów, donikąd nieprowadzących, z tymi wszystkimi półbliskimi ludźmi. Chcę świeżości, czuję się młoda i nie chcę wchodzić w sytuacje przesiąknięte geriatryzmem.

Dziwne jest to uzależnienie, nie umiem się na nic zdecydować w tej kwestii, jest tyle nerwów i konieczności, nie odróżniam wewnętrznej od zewnętrznej. Chciałabym wybrać materiał, nad którym warto pracować. Wszystko to porażka pełna niewiedzy.

środa, 28 września 2011

Mam na myśli

Najbardziej cenię sobie chwilę, moment, w którym czuję dostateczne zadowolenie z tego, co robię, cokolwiek to jest. Jestem w ferworze czynu, statycznego czy dynamicznego - obojętne, i to mnie trzyma w całości, w kupie, jak magnez utarte kawałki metalu. Staram się nie być tworzywem sztucznym, a jednak nieustannie mieszam ze sobą uzdrawiające płyny i trucizny rącznika pospolitego. Skoro to wszystko tylko fenomen i złuda, to czemu nie miałabym wychodzić poza siebie. Istnieje tyle słów, które trzeba pamiętać, ale wyjątkowo podoba mi się egzystencjalny transcendentalizm. Każdy ma cząstkę racji, którą wyłapuję i weryfikuję medytacją. Ciężko powiedzieć, dokąd siebie prowadzę, skoro wcale tak bardzo nie istnieję. Każdego dnia staram się istnieć odrobinę mniej i każde westchnienie ma mniej konkretny wyraz. Być może powrócę do Heideggerowskiej Nicości, a może zwyczajnie pójdę na zakupy.

poniedziałek, 26 września 2011

oKantowany kanciarz

Smutkotwórcze
myśli: poranne, popołudniowe, wieczorne
pojawiają się na uboczu
ale też w nurcie głównym
mojej codziennej poezji
nie są może takie jak dawniej
ale czekają na okruszki chleba (uczuć)
aby paść się i rosnąć
szpony zaostrzają się, z gołębic powstają sępy

powiesz mi:
Nie bądź samotna, otwórz się
nie odpowiem, że nie masz racji
ale spytam:
Co dasz mi dzisiaj
jaki jest ten towar na dziś w handlu wymiennym
jakie są kursy szczerości, bliskości, rozmaitych świadczeń
czy za każdy level trzeba wypełniać nowe formularze
zgody i ustępstwa

Czy też
w pewnym momencie
rzucamy to wszystko
ramy, konwenanse, zaklęcia

Relacje międzyludzkie, psychologie, nieszczęścia
sedno sprawy ma wiele obiektywnych nazw
proszę sprowadźmy je do ludzkiego języka
okażmy sobie prostolinijność
to ona jest lekarstwem w tym jednorazowym stadium

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Bezsenność

Nie ma chwili odpoczynku w tym życiu, nawet w snach nie mogę odpocząć od ciągłego ruchu, zamieszania, nienapoczętych namiętności. Skradam się po tych samych nocnych zaułkach, co w ciągu ciężkiego od miejskiego smogu dnia. Gram ze starymi energiami, bo zawsze miały dla mnie nieadekwatne znaczenie, i powodują u mnie migreny, na które łykam tabletki, a te z kolei powodują bezsenność.

Otwórzcie moją klatkę, wylecę z niej jak papuga i pewnie ślepo wrócę z powrotem, bo nie znajdę w sobie wiedzy, żeby zwiedzać zewnętrzny świat.

sobota, 11 czerwca 2011

Może?

Może tu jeszcze coś napiszę. ;-)