środa, 28 września 2011

Mam na myśli

Najbardziej cenię sobie chwilę, moment, w którym czuję dostateczne zadowolenie z tego, co robię, cokolwiek to jest. Jestem w ferworze czynu, statycznego czy dynamicznego - obojętne, i to mnie trzyma w całości, w kupie, jak magnez utarte kawałki metalu. Staram się nie być tworzywem sztucznym, a jednak nieustannie mieszam ze sobą uzdrawiające płyny i trucizny rącznika pospolitego. Skoro to wszystko tylko fenomen i złuda, to czemu nie miałabym wychodzić poza siebie. Istnieje tyle słów, które trzeba pamiętać, ale wyjątkowo podoba mi się egzystencjalny transcendentalizm. Każdy ma cząstkę racji, którą wyłapuję i weryfikuję medytacją. Ciężko powiedzieć, dokąd siebie prowadzę, skoro wcale tak bardzo nie istnieję. Każdego dnia staram się istnieć odrobinę mniej i każde westchnienie ma mniej konkretny wyraz. Być może powrócę do Heideggerowskiej Nicości, a może zwyczajnie pójdę na zakupy.

poniedziałek, 26 września 2011

oKantowany kanciarz

Smutkotwórcze
myśli: poranne, popołudniowe, wieczorne
pojawiają się na uboczu
ale też w nurcie głównym
mojej codziennej poezji
nie są może takie jak dawniej
ale czekają na okruszki chleba (uczuć)
aby paść się i rosnąć
szpony zaostrzają się, z gołębic powstają sępy

powiesz mi:
Nie bądź samotna, otwórz się
nie odpowiem, że nie masz racji
ale spytam:
Co dasz mi dzisiaj
jaki jest ten towar na dziś w handlu wymiennym
jakie są kursy szczerości, bliskości, rozmaitych świadczeń
czy za każdy level trzeba wypełniać nowe formularze
zgody i ustępstwa

Czy też
w pewnym momencie
rzucamy to wszystko
ramy, konwenanse, zaklęcia

Relacje międzyludzkie, psychologie, nieszczęścia
sedno sprawy ma wiele obiektywnych nazw
proszę sprowadźmy je do ludzkiego języka
okażmy sobie prostolinijność
to ona jest lekarstwem w tym jednorazowym stadium